Ziściły się plany i wyruszyłyśmy (mimo, że w skromnym gronie) na wyczekiwany Biwak Rady Hufca!
Piątkowego wieczoru spotkałyśmy się na Nowym Cmentarzu Ewangelickim, by odszukać zasłużone dla Bielska-Białej osobistości, takie jak Theodor Haase, Eduard Schnack czy rodzina Büttnerów. Niedawno miałyśmy okazję poznać ich fascynujące życie i to, czym się zajmowali w czasach świetności naszego miasta. Wieczorem udałyśmy się do Szczyrku. W przytulnym schronisku młodzieżowym zgłębiałyśmy mniej znane produkcje Bielskiego SFRu. Było to prawdziwym odprężeniem przed następnym dniem, nabrałyśmy sił, bo przecież Beskid Śląski czeka, a szczyty same się nie zdobędą!
Sobotniego ranka przeprawiłyśmy się przez Malinowską Skałę, posiliłyśmy na Przysłopie oraz przemierzyłyśmy śnieżne zbocza Baraniej Góry – lub jak kto woli, śnieżnego K2. Można było sobie wyobrazić widoki skryte za mgłą, z pewnością były nieziemskie ;)… Płatki śniegu towarzyszyły nam w drodze do Istebnej, gdzie w Kurnej Chacie Jana Kawuloka (której nazwa nie ma nic wspólnego z kurami, bo wzięła się od dymu) wysłuchałyśmy opowieści o tym miejscu, a także dźwięków trąbity, gajdów, rogu pasterskiego i okaryny, co przybliżyło klimat tamtych czasów.
Po południu rozwijałyśmy zdolności kulinarne (tarłyśmy, tarłyśmy, tarłyśmy ziemniaki) tworząc regionalne poleśniki oraz deser (tarłyśmy, tarłyśmy, tarłyśmy jabłka). Takiej uczty nie sposób zapomnieć! A kiedy okolicę spowił mrok, rozprawiałyśmy już przy kominku nad naszą tożsamością przez pryzmat naszego regionu, łącznie z tym wszystkim, co najbardziej chwyta w nim za serce i urzeka. Sen jeszcze nas nie zmorzył. Wytrwale trenowałyśmy refleks i pamięć przy grach, by w końcu… udać się na senną regenerację. Lecz nawet tu sprawdza się myśl: biwak bez alarmu to biwak zmarnowany. Lecz to co w nocy robiłyśmy i czemu spałyśmy tak krótko to już tajemnica rady hufca 🙂
Niedzielny poranek? Dwie godzinki snu, Msza Święta na dobry początek dnia, no i dalej! Do Skoczowa, spacerkiem do miejsca znanego i pełnego uroku. Górki Wielkie. Dwór Kossaków, opowieści o Zofii Kossak – kobiecie o bardzo ciekawym, zawiłym życiorysie. Poznałyśmy nawet jej wnuczkę. Udałyśmy się także obowiązkowo by zobaczyć Stanicę Kamińskiego – szeroko znaną dawną bazę obozowo-szkoleniową, gdzie swoje ostatnie wakacje przed wojną spędzili niegdyś Rudy, Alek i Zośka. Szczęście nam sprzyjało, autostopem dotarłyśmy do Skoczowa, a potem całe i zdrowe z powrotem.
Kierunek Bielsko Biała!
dh Ania
drużynowa XV BDHek, członkini rady hufca